Wicemarszałek Bogdan Borusewicz uczestniczył 5 października w pogrzebie Kornela Morawieckiego. Ocenił, że dobrze stało się, że miał charakter państwowy, źle, że jednocześnie partyjny. Uważa, że nie było to w stylu Kornela, który był za łączeniem a nie dzieleniem. Wicemarszałka zaskoczyło kazanie arcybiskupa Jędraszewskiego, które było najbardziej polityczne tego dnia. Wspominając pierwszą pielgrzymkę papieża Jana Pawła II do Polski w 1979 roku arcybiskup powiedział, że dla niektórych działaczy warszawskiego KOR-u „przybycie Ojca Świętego do ojczystego kraju było czymś dalekim, wręcz ideowo obcym”. We wpisie na Facebooku Borusewicz przypomniał, że na plac Zwycięstwa do Warszawy przywiózł z Gdańska pięcioosobową grupę WZZ: Andrzeja Bulca, Joannę i Andrzeja Gwiazdów, Alinę Pienkowską i Annę Walentynowicz. Spali w Warszawie u członków KOR, którzy wszyscy, niezależnie czy wierzyli czy nie, poszli na mszę. Dlatego, kiedy dwie godziny później witał się z arcybiskupem na cmentarzu, podobnie jak Zofia Romaszewska, powiedział „Jestem z KOR”.
Kornel Morawiecki szedł własną drogą i wicemarszałek często się z nim nie zgadzał, ale nie godzi się na to, aby a zmarłym twierdzić, że był zdrajcą.